Witam:)
Dzisiaj pokażę zeszłoroczną pracę z koralików. Po pierwszej próbie wykonania sznura koralikowego, o którym pisałam >>tutaj<< złapałam bakcyla i przyszedł czas na zakupy równiutkich koralików Toho w różnych rozmiarach i specjalnych nici do biżuterii, tak na dobry początek :) Jak tylko przesyłka do mnie dotarła wybrałam koraliki, które jako pierwsze wpadły mi w oko (Toho Round 11/0 Metallic Iris Green-Brown) i rozpoczęłam pracę. Ale łatwo nie było. Nitka cienka i w dodatku śliska, szydełko malutkie, koraliki drobne, że aż w pierwszej chwili za drobne. Żeby utrudnić sobie pracę (ja chyba zawsze w każdej dziedzinie rzucam się na głęboką wodę) to wybrałam ciemne, drobniutkie koraliki i czarną nitkę. Tak, dobrze czytacie - czarną nitkę na drugą bransoletkę w moim dorobku! Hmm.. oj łatwo nie było, ponieważ prawdziwym wyzwaniem okazało się rozpoczęcie sznura.. No nijak nie chciało mi iść, gdyż myliłam się w łapaniu szydełkiem odpowiedniego fragmentu nitki (w końcu czego mogłam się spodziewać, skoro zabrałam się za czarna śliską nitkę?). Albo wychodziło krzywo, albo się samo pruło. Ale nie poddawałam się i jak już udało się rozpocząć sznur to dalej było już z górki. Na koniec dobrałam pasujące kolorystycznie dodatki (końcówki, oczka zapięcie i ozdobną przywieszkę koniczynkę) i tak prezentuje się owa bransoletka (po cichu powiem, że strasznie mi się podoba, gdyż jest cieniutka i równa!):